Matko moja jedyna
Koniec mych dni się zaczyna.
Porwał mnie podmuch zła.
Przyjmij kilka słów od syna
i wybacz, jeśli będziesz mogła.
Mamo, to ja Twój Jerzy,
już do najświętszej Matki
nie odmówię więcej pacierzy.
Ciało moje w rękach esbeki.
Moją kaplicą jest teraz
samochodowy bagażnik.
Chrystus też był tu nie raz
uwiera lewarek, gryzie dywanik.
Tuż za kołem zapasowym
znak krzyża na apteczce widać.
Źle z nerwem wzrokowym,
coraz gorzej oddychać...
Pasta do czyszczenia felg
smakuje ostatnią drogą.
Nie słyszałem tylu obelg.
Padam znów powłócząc nogą.
Nie ma Weroniki, ciężko.
Kamień u szyi, jak krzyż.
Szymon też gdzieś daleko.
Matko nie płacz, nie krzycz.
Tak, Golgota leży nad Wisłą.
Zamiast dzidy, kłuje brać
w goły bok esbecką pałką.
Na ocet już ich nie stać.
Nie biegnij, gdyż zaiste
tafla wody jest jak wieko.
Dno takie słabe i muliste,
jak ich wiara w niebo.
Mamo, brakuje mi tchu,
coraz mniej powietrza.
Nie ma z nikąd ratunku,
wstaw się za mną u Mistrza.
Matko wystarczy odwiązać
pęta i ten worek a pofrunę
przed tron, by się wstawiać
o świętą dla ludzi komunę.
__________________________________
Andrzej Fal, Gdańsk-Oliwa, 22.10.2022 r.
Jutro wigilia golgoty nad Wisłą, księdza Jerzego Popiełuszki. Prawie 40 lat i po karze dla oprawców zginął ślad.
Ale nie ma co pomstować, wystarczy lekcje z historii wyciągać, a przynajmniej ich nie marnować. List dedykuję Mamie ks. Jerzego