Rodzice, błogosławcie swoje dzieci!
Rodzice są bramą wieczności dla swych dzieci, zaś Boże błogosławieństwo zawsze spływa na nas przez ojca i matkę mówił, kiedyś w naszej parafii egzorcysta ojciec Bogusław Jaworowski MSF (misjonarz świętej rodziny). Biblii napisane jest, że „błogosławieństwo ojca i matki ma tak wielką moc, że potrafi uzdrawiać, potrafi wprowadzać pokój w serce dziecka”. Nie rezygnujmy z tego daru, którego możemy tak hojnie udzielać. Również ks. Robert na mszy dla przedszkolaków uczył jak my błogosławić z serca dzieciom, a jak dzieci - rodzicom.
Jak wiele jest po temu okazji. Do snu, przy pożegnaniach, w trudnych sytuacjach. Ale jak błogosławić? Wystarczy krzyżyk i serdeczny uścisk, ważne by z całego serca. Nie trzeba dużo mówić, wystarczy powierzyć Bogu. A jeśli już to uczy nas czytanie z dzisiejszej mszy: (Lb 6,23-27). Nie mamy żadnego daru, którego nie otrzymalibyśmy z darem życia, że dar życia otwiera dopiero wszystkie inne. Błogosławieństwo ojca, matki musi otwierać dziecku niebo. Bo wszystko człowiek otrzymuje przez nich.
Aby to unaocznić, o. Bogusław Jaworowski dał świadectwo jednej z rodzin:
Pewnego dnia – mówił – podeszła do mnie kobieta, która przypomniała, że przed rokiem głosiłem misje święte w jednej z parafii. Wówczas jej syn był ciężko chory na raka. Kobieta podczas spotkania z o. Jaworowskim powiedziała: „Kiedy przed rokiem głosiliście misje święte, mówiliście o błogosławieństwie ojca i matki. Mieliśmy chore na raka dziecko w szpitalu. Ja byłam w innym świecie. Do mnie te słowa tak nie dotarły, ale do męża tak dotarły, że przeszyły jego serce. Kiedy pojechaliśmy do szpitala, mąż stanął nad małym i powiedział do niego: ”synku, nie wiem, dlaczego nas to spotkało. Nie wiem, czemu jesteś chory. Nie jestem lekarzem, nie wiem jak leczyć, ale to, co mam, chcę ci dać. Daję Ci moje błogosławieństwo, żeby ono cię chroniło. Jako ojciec błogosławię cię »w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego«. Kiedy położył mu rękę na głowie, to mały zadrżał. Lekarz zwiesił głowę i wyszedł z sali„.
Ojciec za każdym razem przychodząc do chorego dziecka, kładł ręce na jego głowie i błogosławił. Kobieta wyjaśniła, że po roku choroba synka całkowicie ustąpiła. – Otrzymaliśmy ostateczne wyniki badań, które potwierdziły wcześniejsze diagnozy, że choroba całkowicie ustąpiła. Zatrzymała się tego dnia, kiedy mąż pobłogosławił po raz pierwszy syna. Od tego momentu zaczęła się wycofywać. Dzisiaj lekarze mówią, że jest całkowicie zdrowy, że nie ma śladu choroby. Mówią ”tak się zdarza„, niektórzy nazywają to cudem. Jeden z lekarzy mówi: ”Widziała pani, co mąż robił, to niech pani to wystarczy„ – relacjonowała kobieta, która – jak zaznaczył o. Bogusław Jaworowski – głęboko wierzy, że zdrowie jej synek zawdzięcza błogosławieństwu, jakie otrzymywał od swojego taty. – Błogosławieństwo zawsze spływa przez rodzinę. Nie ma innej drogi – podkreślił rekolekcjonista, który – jak sam przyznał – za każdym razem prosi swoich rodziców o błogosławieństwo.
_________________
Świadectwo ks.Bogusława pochodzi z artykułu: http://www.naszdziennik.pl